***
W takim więc mieście o pierwszej wiośnie
leżą te wiersze w strofy złożone;
jeżeli ręka dotknie ich czysta,
ptak w nich tragicznie zawoła po śnie
i będzie prowadził w zapadłe strony,
do srebrnych jezior, do świerków trzystu.
Tam będą łuny i groza będzie
świeciła oczom nad rzeką taką,
która znajoma jest tylko ptakom,
albo gdy dymy wyżej uderzą
koniom i ludziom, rybom i jeżom.
Tam dymią kuźnie i chaty zręby
toczą po ziemi, a ziemia jeśli
jest przed wieczorem, posłuszna leży.
Siekiera brzęczy wiejskiego cieśli
i wiatr uderza o kraty chmur
i dzwon zajęczy cerkiewnej wieży.
Pójdziemy do wielkich jezior i lun
przywiązać ręce do ciemnych sosen,
ciała potoczą nam prądy wiosen,
olbrzymim i pustym oddadzą lasom,
gdzie tylko księżyc za śladem kun
szeleści, podobny czerwonym czasom.
Tam tylko czeka nas zmiłowanie
o srebrnych nocach, o ciszy wielkiej,
kiedy czerwone gwiazdy na drzewa
sadów siadają, a świerszczów granie
szemrze po trawach jakby ulewa
— i tylko domów zatrzeszczą belki
i tylko oko półsennym lękiem
i księżyc błyśnie czerwonym kręgiem.
Aleksander Rymkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz