Nina Reznichenko |
Nie wołałem ciebie, świętej —
przyszłaś ty.
I co wieczór — zapach mięty,
księżyc wąski i wygięty,
cisza, mgły.
Jakby miesiąc wstał ospały,
postać twa
w lekkiej sukni — gdzie sandały? —
za plecami twymi drżały
skrzydła dwa.
A na trawie ledwo zmiętej
lekki ślad.
Świeży zapach dzikiej mięty
niebieskawy, niepojęty
nocy czad.
Teraz żyję obok ciebie
jak we śnie.
Miesiąc w górze się kolebie,
wzrokiem toczy,
jakby blady tam, na niebie,
patrzał w oczy
ciszy, mgle.
Aleksander Błok
przełożył K.A. Jaworski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz