To nie jest niebo,
Pablo Picasso - Young Acrobat on a Ball - 1905 |
nie jest rajem zmartwychwstań,
nie jest jurtą
zdobytej przez ludzkość ojczyzny.
Znak na jego rozpiętym zenicie
to tylko hak paragrafu,
schizofreniczna kotwica nadziei -
wbita w nasze gardła.
Kołyszemy się
nad dyszącymi arenami,
pobrudzeni przez plamy na Słońcu,
pod nami
morze,
skalista góra,
piasek,
klingi S. O. S.-ów przebijają nam stopy,
pachwiny,
płuca.
Nadchodzą zwinni połykacze noży,
klauny;
na ich czapeczkach dzwoneczki noży,
które zagłuszają
rozkładający się w mózgu trzask broni.
Kołyszemy się
nad dyszącymi arenami,
w czas
ust Jonaszowej ryby,
wielkich mędrkowań
i polowań wielkich.
Kołyszemy się
„przy ogólnym śmiechu mądrych”,
„tak właśnie koniec świata nastąpi”.
Nie myślcie,
że „to tylko żart”,
nie myślcie, że to tylko rzężenie poezji.
István Kovács
przełożył Bohdan Zadura
Ten hak paragrafu może w pierwszym rzędzie wywołać skojarzenie z dekalogiem, zresztą leksyka sądownicza jest obecna w Biblii i w jej interpretacjach, przykładem choćby Sąd Ostateczny, Bóg-sędzia, grzech-wykroczenie, piekło-kara, itp.
OdpowiedzUsuńWarto też dodać, że pisma Hegla, z którym Kierkegaard się nie zgadzał, złożone były z paragrafów.
Z kolei jurta, czyli namiot, również ma swoje odniesienie do Biblii, bowiem Mojżesz rozmawiał przecież z Bogiem w Namiocie Spotkania. W kaznodziejstwie używa się często sformułowania "ojczyzna niebieska". A jeśli w tym wierszu mówi się o tym, że niebo nie jest "jurtą
zdobytej przez ludzkość ojczyzny", to widzimy, jak radykalnie jest to przedstawione.
Czy w trzecim wersie nie ma błędu? Czy nie powinno być: "nie jest rajem zmartwychwstań"?
UsuńTo bardzo ciekawe, co teraz napisałeś. Dziękuję:* A mnie, wyobraź sobie, ten wiersz nieodmiennie kojarzy się z "Wydrążonymi ludźmi" Eliota:)
UsuńDziękuję za tę uwagę o trzecim wersie. Bezsensowny błąd natychmiast usunęłam:)
UsuńWidzisz, Ty też masz w sobie wyczucie intertekstualności. W obu wierszach jest "kołysanie", które przywołuje na myśl Pascala i jego metaforę człowieka jako wątłej trzciny kołyszącej się na wietrze. Podobne też są zakończenia w postaci końca świata. I także, ogólnie rzecz ujmując, mroczne obrazowanie. U Eliota wydrążeni ludzie zamknięci w jakiejś piwnicy, u Kovácsa ludzie zawieszeni na hakach na niebie.
UsuńPodzielę się jeszcze intuicją co do tytułu i znowuż będzie to intuicja biblijna. Akrobata w cyrku zwykle chodzi po zawieszonej wysoko linie, a publiczność patrzy z przerażeniem, czy cyrkowiec nie spadnie... Może tytuł dotyczy kwestii wiary, która jest jak niepewne kroczenie po linie, zupełnie inaczej niż nam to obrazuje Biblia w postaci domu utwardzonego na skale...
PS. "Wydrążeni ludzie" to oczywiście poemat :)
OdpowiedzUsuńNie nadaję się w tej chwili do jakichkolwiek dyskusji na temat Pascala, bo grypa rozłożyła mnie na amen. Dlatego też bardzo Cię przepraszam również i za to, że mimo obietnic, wciąż nie odpisałam Ci na maila.
OdpowiedzUsuńPozytywne jest to, że dzięki antybiotykom umiem już czytać ze zrozumieniem. Niestety, pisać z jakim takim sensem jeszcze nie potrafię:)
Wybacz:*
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie (a ten buziak to przez wyjałowioną maseczkę;))
Natrafiłem dziś na motyw liny u Dakowicza. W objaśnieniach tomiku "Place zabaw ostatecznych" autor pisze o swoich inspiracjach przy pisaniu poematu "Idź. Poemat echolaliczny". Myślę, że to ciekawe uzupełnienie do tego, co zostało napisane powyżej, dlatego pozwolę sobie zacytować.
Usuń"Pomysł poematu narodził się, kiedy natrafiłem gdzieś na informację o eschatologicznych wyobrażeniach mahometan mieszkających w Palestynie. Mają oni wierzyć, że w dniu sądu ostatecznego między kamienną kolumną na placu świątynnym w Jerozolimie a Górą Oliwną zostanie rozpięta żelazna lina, po której będzie musiał przejść każdy zmartwychwstały. Komu nie uda się zachować równowagi, spadnie w otchłanie piekielne. Sprawiedliwych podeprą aniołowie. Motyw liny wiąże się z innym eschatologicznym motywem - mostu Czinwat - występującym w zoroastryzmie. Jest to stara indoeuropejska koncepcja, według której most ów to przestrzeń mediacji między światami ziemskim i niebiańskim. Przejście przez niego jest równoznaczne z aktem sądu - dla człowieka dobrego droga przez most jest szeroka i wygodna, dla grzesznika może być wąska jak ostrze brzytwy. Ziemia, nad którą ma być rozpięta lina z muzułmańskich wierzeń, to miejsce święte również dla żydów i chrześcijan. Właśnie tam, w Dolinie Cedronu (utożsamianej z Doliną Jozafata), ma się odbyć sąd Boga nad ludźmi. Mówi o tym prorok Joel: "I oto w owych dniach i w owym czasie, gdy odmienię los jeńców Judy i Jeruzalem, zgromadzę też wszystkie narody i zaprowadzę je do Doliny Joszafat i tam sąd nad nimi odbędę" (4, 1-2). Dolina Cedronu (arab. Wadi an-Nar) jest jednym z najstarszych i najbardziej znanych cmentarzysk na świecie - spoczywają tam obok siebie wyznawcy Jahwe, Allacha i Jezusa".
Mam nadzieję, że choroba opuściła Cię na dobre jak zimowe dni, które jeszcze do niedawna były codziennością :)
Wrrr... Zeżarło mi taaaki komentarz:/ Kara boska za pisanie na leżąco:D
UsuńSpróbuję go odtworzyć:)
Tak, dzięki:* Jestem już zdrowa na ciele, ale najwyraźniej nie na umyśle - bo Ty mi tu cytujesz takie mądre zdania, a ja wyłapałam w nich tylko 'most Czinwat' i momentalnie znów wpadłam głową w dół w niesamowite światy Harukiego Murakamiego, którego książki pochłaniałam przez ostatnie dni [i noce] w ilościach wręcz szkodliwych i wielce niebezpiecznych! No i dlatego ów most natychmiast skojarzył mi się ze studnią z "Kroniki ptaka nakręcacza".
Dziś postanowiłam ćwiczyć swoją słabą silną wolę i przerwać pożeranie ostatniej nieprzeczytanej jeszcze książki Murakamiego "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland" - ale niestety, 'most Czinwat' mnie załatwił na cacy! Zarwę noc, ale dokończę "Koniec świata" i wówczas może znów stanę się wolna:D
Pozdrawiam:)