Venus Vestonicka - 29 000 pne. |
Złota kobieta stoi w jeziorze po pas.
Jest bardzo wielka — mało — i niewysłowiona —
Mówi: „rzeczy są obce, powiędły dźwięki nazw,
a wy nie chcecie wiedzieć. Dlaczego?
Więc obce są ramiona
jedynego.
I nie ma was".
Ejże? W zgiełku, jak co dzień, fruwały pawiki,
grały szyby w inspektach, brama, gołębniki,
grzmot majowy grzywami ognistymi trząsł.
Pod bory, chmurne dziwy lał się jeziora brąz —
brąz, bo to zachód, zachód wiosenny,
wiosenny u wioseł, u wioseł senny.
Fal przypływ łuskę sieje na piach...
Rybitwa obłok lotem pieści.
To dobry znak!
Znak pieśni...
Złota kobieta mówi, chwytając ptaka w garść:
„powstanie płomień ścianą, a kiedy będzie marł
złączy się to, co miałkie, złączy się to, co duże
ja sama wichrem uderzę w gasnący ziemi żużel —
poznajcie wreszcie, mali, w rakietach wonnych świateł —
prawdziwe jest, co głoszę od trzystu tysięcy lat —
między niebem a ziemią jedno jest tylko: głowa,
człowieczy kwiat.
Józef Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz