Tomasz Sętowski - Szepty |
Wiersz oddycha w rytmie twojego ciała (twoje moje jego jej)
Boi się swojego oddechu jak iskry może wzniecić ogień
Wewnątrz słońca jest takie królestwo z pozłacanymi klamkami… (przymyka oczy)
Słucha swojego oddechu jak oddechu kogoś obok (na wyciągnięcie ręki?)
Wzbierają w niej głosy komentarze przypadku wyuczone kwestie sytuacji
Wiersz oddycha i budzi się za każdym razem gdy widzi cię w lustrze
Jej oczy to okna cielesna rama wytyczanie granic bólu okna w piersiach ludzi
Jej usta to usta spragnione usta na rękach błagania o jedną kroplę prawdy
Jej uszy są jak liście dwa źródła jednego słowa (słowa którego nikt jeszcze nie wymyślił)
Dotyka tym co ją dotyka zawodność odczuć przestawianie kolejności i faktów
Jej środek jest wszędzie (czy tak trudno to zauważyć?)
Rozchodzi się we wszystkich kierunkach świata (o ile świat jeszcze istnieje)
Oddaje siebie temu co ją mija oddaje bez chwili wahania chce być kimś innym
Jakby stawała się dedykacją której nie można zapisać (sekret jest sekretem)
Nie dotyczy nikogo a opowiada o każdym (przemierzając zakamarki ludzkich odczuć)
Jest pierwszą damą ryzyka kameleonem intuicji kokieteryjnym szaleństwem hazardu
Nieustannie wskakuje w przepaść
Między słowami (przestrzeń słowa to grunt by wyhodować dziką zbuntowaną orchideę)
Rozbija się na dnie wielu życiorysów (dodaje od siebie kilka lirycznych szczegółów)
Zdejmuje maskę znaczeń (czy jest sobą?) udowadniając czym jest wolność
TYLKO TE SŁOWA PAMIĘTA KTÓRYCH NIE WOLNO ZAPISAĆ
TYLKO TE WIERSZE KOCHA KTÓRYCH NIGDY NIE NAPISAŁAŚ
Ewa Sonnenberg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz