Król w Thule
Raz król panował w Thule,
Co wierny był i dobry;
Kochanka na łożu śmierci
Dała mu puchar złoty.
Miał go zawsze pod ręką
W czas uczty i biesiady;
Ilekroć pił zeń, oczy
Zachodziły mu łzami.
A gdy mu przyszło umierać,
Dziedzictwo grodów i kraju
Oddał dzieciom i wnukom,
Nikomu nie dał pucharu.
Wydał ucztę królewską,
Rycerze zasiedli kołem,
W sali ojców pamiętnej,
W dumnym zamku nad morzem.
Wstał biesiadnik sędziwy,
Spełnił toast ostatni -
I rzucił puchar święty
W odmęt wzburzonej fali.
Patrzył, jak spada, tonie,
Jak w otchłani się grąży.
Oczy mu się zaćmiły:
Nie wypił więcej ni kropli.
Johann Wolfgang Goethe
przekład Andrzej Lam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz