Leonid Afremov - Saint Petersburg |
Póki poety nie przywoła
Apollo ku ofierze świętej,
W powszednich troskach i mozołach
Trwa marnościami pochłonięty.
Nie dźwięczy struny zamikłemi,
W bezładzie chłodnym dusza śni
I pośród nędznych synów ziemi
Najnędzniej może spędza dni.
Lecz ledwo dźwięk boskiego słowa
Dotykiem muśnie czujny słuch,
Wnet zrywa się poety duch
I jako orzeł by szybował.
Od uciech świata myśli biegną,
Nuży go rozgwar rzeszy tłumnej,
Do stóp bożyszcza ulicznego
Już nie pochyli głowy dumnej.
Zmieszany, dziki i surowy,
Pełen melodii, biegnie w dal
Nad morze, nad pustkowie fal,
w szerokoszumny gąszcz dąbrowy.
Aleksander Puszkin
przekład Juliana Tuwima
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz