Natasza Sobczak - Wiatraki |
Oto jest znowu elekcyjna pora.
I jest wysokość palonego prosa,
dartego pierza, międlonego lnu.
Wiatraków koła ciągną już niebiosa
z wód osinowych. Suszą się na płotkach
baranie skóry zimowego snu.
A we mnie jeszcze czarne zaspy leżą,
gdzie po zdrowaśkach popiół się zsypuje.
Myszy tną słomę na wiechcie rycerzom
i już wiadomo, że zjechać próbuje
z chmur na wiatraku miły nam Don Kichot.
Tadeusz Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz