Powrotna droga jaśniała ponuro,
Gwiazdy świeciły, lecz jakby bez sił.
Wyżej Oliwna piętrzyła się Góra,
Niżej zaś Cedron srebrzysty się wił.
Victor Bregeda |
Tuż za nią widniał Mlecznej Drogi wzór.
Szare oliwki o srebrnych gałązkach
Usiłowały krok zrobić do chmur.
Na końcu był czyjś ogród, gruntu nadział,
Tam Swoim uczniom, co z Nim byli wraz,
„Śmiertelnie smutno Mej duszy” – powiedział –
„Proszę, czuwajcie ze Mną jakiś czas.”
Niczym przedmiotów otrzymanych w zastaw
Bez najmniejszego oporu się zrzekł
Swej boskiej mocy i cudów Swych sprawstwa
I tak śmiertelny jak każdy był człek.
W tej jednej chwili Mu się wydawało,
Że noc to pustki i niebytu świat.
Przestwór kosmosu był niezamieszkały,
Jedynym miejscem do życia był sad.
Oczy w tę czarną pustą przestrzeń wwiercił,
Której początku, jak i końca, brak,
O to, by odeń kielich strasznej śmierci
Ojciec oddalił, modlił się doń tak.
Przezwyciężywszy śmiertelne zmęczenie
Modlitwą, wyszedł za parkan, a tam
Uczniów gromadka jak jeden mąż drzemie
W przydrożnej trawie leżąc tam i sam.
Obudził wszystkich: „Pan was upodobał
Sobie na uczniów, a śpicie jak dzwon.
Nadeszła Syna Człowieczego doba.
W ręce grzeszników odda się na skon.”
Ledwo to rzekł, już niewolników rzeszę
I tłum włóczęgów widzi ze wszech stron,
Ognie i miecze, ktoś całować rwie się,
To chyba Judasz, zdrajca, tak, to on.
Piotr do nich z mieczem przystąpił od razu,
Ucho jednemu odciął, by szli precz,
Lecz słyszy: „Sporu rozstrzygać żelazem
Nie wolno, schowaj na miejsce swój miecz.
Małoż legionów Swoich doborowych
Mógłby Mi przysłać Ojciec, gdybym chciał?
Ani by jeden włos Mi nie spadł z głowy,
W miejscu po Moich wrogach wiatr by wiał.
Lecz księga życia doszła do tej strony,
Gdzie postawiono najcenniejszy znak.
Los zapisany ma zostać spełniony,
Niech więc się spełni. Niech się stanie tak.
Widzisz, bieg wieków, by rzec to najprościej,
Jest jak przypowieść, co ma znaczeń moc,
W imię jej strasznej, okrutnej wzniosłości
Chcę dobrowolnie w grobową zejść noc.
Zejdę do grobu, trzeciego dnia wstanę
I, tak jak tratwy niesie rzeki prąd,
Z ciemności, niczym barki karawany,
Przypłyną do Mnie stulecia na sąd.”
Borys Pasternak
przełożył Maciej Froński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz