Nad jeziora kamiennym brzegiem... - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Leon Wyczółkowski - Mnich nad Morskim Okiem - 1904
***

Nad jeziora kamiennym brzegiem razem stali
wartki wiatr rwał jej płaszczem, chrzęścił w włosów złocie
w górze gięły się świerki na niebie ze stali
drżąc do kolumn korzeni w gliniastym wykrocie
Stali — ślepych olbrzymów otoczeni kołem wzięci
w potworne rondo wiekuistych głazów —
posępne w krąg postacie — Mnichy za kapturem
dążą w dal pośród nieba zachodnich topazów…
od ziemi gdzieś pod chmury podnoszą się cienie
groźne kształty zatarte przez czasów przeloty
obojętne na każde odrębne istnienie
wnikają myślą w brzemię swej groźnej tęsknoty
Drogi nie dla stóp ludzkich — schody z malachitów
na których rwą się w strzępy wiotkich mgieł teorie
wiodące w biel złocistą nieskalanych szczytów
gdzie skłon słońca roztacza rubinową glorię
Jezioro legło ciche — poczerniałe w męce
jak wieczyście wpatrzone oko bez powieki
jak szmat nocy ujęty w skamieniałe ręce
smutne jak duch człowieka sklętego na wieki.
Stali patrząc w milczenie — bez słów byli szczersi
w milczenie które głuszył śpiew natury—wiedźmy.
Płaszcz jej wciągnął i zapiął posłusznej na piersi
— Po co? — Bo ja tak każę — szofer trąbi — jeźdźmy —

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz