Nie byłem stróżem ognia w moim domu***
James Joyce
Nie byłem stróżem ognia w moim domu
rozrastały mnie domy nie moje i progi
i w liściach miałem hotele to moje
Latorośl byłem żadna bo nieuchwytna
pędy nie kwitły a rozbieganie miały
wśród ligi miast i prądów asfaltu
Dziko rosły mi biodra i pnącza wszelakie
ale wysoko jak trąbki i bardzo szlachetnie
tak przypływ bałtycki i bursztyn wynosi na łup
*
Przepowiadałem sobie oddech nie długi
- młodo zgaśniesz gdzie nie wiadomo
między niebem a ziemią dopali cię znak –
Więc nie wietrzyłem krwi za winobraniem
lecz osiągałem w winie południe
i przepowiedni ufałem jak ufa się psu
O włosy dbałem bo w nich jest na pewno
największa tkliwość a może lotos kwiat
który nie znany mi wcale ale wspaniały
Pojąłem się z mgły i jeszcze pojąłem
że mgła nie dusi swoich lecz nosi
tak żagle fenickie fenickich żeglarzy
Edward Stachura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz