Sandro Botticelli - fragment obrazu "Narodziny Wenus" |
Z macierzystej głębi, co się mroźnie chmurzy
Wciąż chłostana przez wichry, wynurza się ciało –
Dar, który oto słońcu cierpkie morze dało –
Strząsając z siebie iskry diamentowej burzy,
Ukształtowany uśmiech na rąk bieli ściga
Łez z sinego ramienia kapiących migoty –
Czyste, mokrej Tetydzie zabrane klejnoty,
A włosy pieszczą łono, które aż się wzdryga.
Chłodny żwir, nawadniany pierzchliwością kroków,
Obsuwa się, wydając jakby szept łaknienie;
Piasek spił już całusy dziecinnych podskoków.
Śląc wokoło to błahe, to groźne spojrzenia,
Ruchliwe oko wplata w złych błyskawic dąsy
Śmiech płycizn i zdradzieckie fal dalekie pląsy.
Paul Valéry
przełożył Roman Kołoniecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz