Noc jesienna na Batignolles - Tytus Czyżewski

Noc jesienna na Batignolles

Na stacji autobusów
przy ul. Legendre w Paryżu
czekałem na wóz idący
do bulwaru Montparnasse.
Jesień paryska szła mglistą
drogą gwiazd,
błyszczały światła elektrycznych lamp,
błyszczały gwiazdy idące mleczną drogą.
Szary wiatr niósł ulicą
brudne płachty papierów,
starych zmiętych gazet,
które jak klowny w cyrku
przewracały koziołki,
igrały z jesiennym wiatrem.
Nad bazyliką Sacre Coeur
na Montmartrze
wszedł księżyc.
Ten sam, który kiedyś,
lat temu 20,
oświecał zimową noc
w borach karpackich.
Wtedy była sanna,
lód i śnieg trzaskały pod
płozami sań i lodowaty
wiatr wiał z gór,
Czułem zapach palących się
trzasek i gałęzi przesiąkłych żywicą,
mknęły zimnym niebem
białe obłoki,
wchodziły cicho
w senny głos
dzwonków.
Szum płozów sań
wślizgał się jak sztylet
w woale ciszy.
Biały autobus zatrzymał się:
Gare St. Lazare, Madeleine,
Concorde,
Bellechausse.
Zamigotały zniszczonym złotem
drzewa przy bulwarach,
domy szczerzyły swe palone zęby okien,
płachty mgły nocnej
wisiały nad miastem.
Teraz w Karpatach,
w wiosce rodzinnej,
księżyc szedł ponad lasy i wsie,
księżyc - autobus.

Tytus Czyżewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz