Ty który widzisz nasze domy w nocy
i wątłe ściany naszych sumień,
ty który słyszysz jak warkoczą
Igor Zenin |
- ocal mnie, wyrwij mnie ze snu,
z amnezji.
Dlaczego dzieciństwo - o, skarby cynfolii,
o, szelest ołowiu, piękny i złowrogi -
musi pozostać jedynym źródłem, jedyną tęsknotą?
Czemu wiek męski, zastępujący dojrzałość,
jest nie kończącym się gościńcem,
żółtym jak Sahara?
Przecież wiesz, że zdarzają się dni,
kiedy nawet pragnienie staje się suche
i twardnieją usta modlitwy.
Niekiedy matowieje moneta słońca
i życie maleje tak bardzo,
że mogłoby się zmieścić
w niebieskich rękawiczkach Cyganki,
która przepowiada przeszłość
aż do siódmego pokolenia wstecz
i wtedy także w małym mieście
na południu pewien szarlatan
postanawia unicestwić ciebie
i mnie i siebie.
Ty który widzisz białka naszych oczu,
ty który kryjesz się w jarzębinach
jak gil
i w ciepłych pończochach chmur
jak sokół
- otwórz skrzynie pełne śpiewu,
otwórz krew pulsującą w aortach
zwierząt i kamieni,
zaświeć latarnie w czarnych ogrodach.
Bezimienny, niewidzialny, milczący,
wybaw mnie od anestezji,
zabierz mnie na ziemię ognistą,
weź mnie tam, gdzie rzeki
płyną pionowo, pionowo płyną
rzeki poziome.
Adam Zagajewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz