Niczym przybór wód w marcu na polach
Przedzierasz się pośród lat suszy
Spojrzenia nasze krzyżują się i splatają
Tkają przejrzystą szatę z ognia
Złociste pnącze które oplata cię całą
Strzelista i naga uśmiechasz się jak katedra w dniu pożaru
Gestem tropikalnej ulewy zmiotłaś z drogi wszystko
Obszarpane dni przypadają nam do stóp
I nie ma już nic prócz dwóch nagich istnień w objęciu
Wodotrysku pośrodku czterech ścian
Źródeł śpiących z otwartymi oczami
Ogrodów wodnych kwiatów wodnych kamieni szlachetnych z wody
Zielonych monarchii
Noc z jadeitu wiruje z wolna wokół własnej osi
Octavio Paz
przełożyła Krystyna Rodowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz