fot. Elena Dudina |
Jednemu Bóg mówi: Spotkasz
mnie w liczbach i cyfrach,
moją piękność zobaczysz w gwiazdach,
wykresach i równaniach mojego królestwa.
Twoje soczewki będą modlitwą
do moich przestrzeni: najdalsza
i najgłębsza, nigdy
mnie nie ogarną. Do
drugiego mówi: Jestem krzewem płonącym,
w samym środku twojego świata, odłóż
całą swą wiedzę i zbliż się do mnie
nagimi zmysłami. A do niego
rzekł: Ze względu na twą pychę
i posępność uczuć,
przyjdę do ciebie w najprostszy sposób,
w ciele człowieka powieszonego
na drzewie, które zamieniłeś
na budulec a ty mnie nie
poznasz.
R.S.Thomas
przełożył Antoni Orzech
Witaj,
OdpowiedzUsuńWiesz, że bardzo lubię wiersze Thomasa. Zawsze są dla mnie wyzwaniem, w tym przypadku intelektualnym. Nie bardzo wiem bowiem, czy ów trzeci to konkretna postać czy uogólniona. W dużym jednak stopniu z tym trzecim właśnie, potrafię się utożsamić. Pisałem już, że lubię takie w formie wiersze, które potrzebują tylko dwu przeczytań, by się nimi zachwicić. W tym wierszu jego przestrzeń życiowa, dystans pomiędzy podmiotem lirycznym i przedmiotem czyli istnieniem Boga, jest kapitalnie podkreślony wersyfikacją (Thomas to potrafi). Stosunek Boga do człowieka, wyrażony tu jakością trzech życiowych postaw, kończy się dla mnie zagadką (o jaki budulec chodzi?). Całość robi z tego wiersza perełkę, którą jak koralik na rzemyk, o nazwie Ronald Thomas Stuart, nanizam.
Pozdrowienia Wielkanocne.
Wiem, że bardzo lubisz wiersze Thomasa. Ja też:] Dlatego ostatnio usilnie zajmuję się ich zbieractwem. Niestety, nie są zbyt łatwo dostępne. Nie ma ich w bibliotekach, księgarniach, na Allegro itp., albo ja jestem ślepa.
UsuńWracając jednak do "Dróg spotkania", to też się zastanawiałam, kim jest ten trzeci i oczywiście jako typowa egocentryczka interpretowałam wiersz pod siebie:)
Pierwszą postacią byłam pół życia, bo jeżeli gdzieś odnajdywałam (wierzyłam w) Boga, to jedynie tak.
Drugą postacią też próbowałam być. Na szczęście krótko. Oprzytomniałam, gdy doznałam licznych poparzeń - powiedzmy, że przez krzew płonący;)
Okazuje się więc, że też jestem 'tą trzecią', choćby dlatego, że mam zdecydowane nadwyżki pychy i posępności:]
Piszesz, że wiersz kończy się dla Ciebie zagadką, a mnie największe kłopoty sprawiła ilustracja tego wiersza, bo od pierwszego czytania miałam dziką ochotę wstawić tu obraz Chrystusa na krzyżu. Na szczęście się powstrzymałam, i jak widać udekorowałam wiersz takimjakimśczymś:)) Bo dzięki Tobie widzę, że końcówka wiersza wcale nie jest taka jednoznaczna, jak mi się wydawało! Nie wiem, być może o Wielki Tydzień, ale 'ciało człowieka powieszonego' momentalnie skojarzyłam z Jezusem, a frazy: 'przyjdę do ciebie', 'zamieniłeś w budulec', 'ty mnie nie poznasz' - z resztą ludzkości. Powiesiliśmy Go (ukrzyżowali) wszyscy: ci bezimienni, którzy ścinali oraz przygotowywali drzewo na krzyż; i ci, którzy produkowali gwoździe, włócznie, baty; i ci, którzy zbierali ciernie i wyplatali koronę cierniową; a także tłumy gapiów wśród których pewnie nie brakowało i tych wahających się i zastanawiających. Oraz współczujących. Cóż z tego, skoro milcząco, a więc tchórzliwie. Dla mnie ci ostatni są szczególnie winni. Najgorsze jest to, że pewnie stałabym wśród nich jako przeczuwająca ale niedowierzająca sobie Niewierna Tomaszka - w myśl zasady: Nie ma dowodu? Nie ma Boga. Czyli ta co poznała, ale nie uwierzyła.
O, jak milusio:/ Cholerka, chyba się znów przerzucę na ateizm.
Pozdrowienia Wielkanocne.
Dziękuję,
OdpowiedzUsuńbardzo fajna i ładna odpowiedź. Jestem z niej bardzo zadowolony, bo widzę, że oboje żyjemy trochę tym wierszem, a o to w poezji chodzi. Dla mnie jedną z interpretacji końcówki, jest odniesienie do tego jak człowiek (i tu niestety uogólniony) poprzez swoje dzieła, wykonane z natury pochodzącej od Niego, używa jej i ich do własnych wyłącznie celów.
P.s. to jakieś tam - obrazek - całkiem nieźle do utworu pasuje, jak dla mnie.
Dobranoc.