Raj - Konstanty Ildefons Gałczyński

Raj

Zapachy jak tłuste amorki unoszą się ponad łąkami.
Drogi rozpięte w gwiazdy. Są palmy. I srebra dużo.
Słońce rozkwita, przekwita do pięści podobną różą
i śmieje się do aniołów dużymi, smutnymi oczami.

Aniołowie chodząc przystają. Jest bardzo cicho aniołom.
Gdy lazur nocy okrągłej skrzydła im nazbyt poparzy,
wtedy się kładą na łąkach jak konie białe i marzą,
a rosa opadająca chodzi po nich jak gołąb.

A kiedy Bóg się zjawi w towarzystwie ciężkich obłoków,
Gospodarz onych piękności z obliczem uśmiechniętem,
jabłka, co były wysoko, wznoszą się bardziej wysoko
i aniołowie śpiewają, i raj jest instrumentem.

Wtedy burza księżyca, wtedy kwiaty strzelają
i śmiech jak zwierzę złote przebiega pomiędzy drzewy.
Lecz oto cisza nagła, bo patrz — na Bożych włosach
motyl przysiadł i zasnął, naiwny i bardzo mały.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz