Peyotl (fragment)
A wszystko zaczęło się od małego, złotego posążka faunowatego Belzebuba, małą rzeźbę ze szczerego złota, tak wycyzelowaną, wyrobioną, wypichconą, że zdawała się być dziełem jakiegoś naprawdę belzebubicznego zminiaturzałego Donatella nie z tego świata albo jakiegoś zeuropeizowanego Chińczyka, który całe życie swoje strawił na wykucie tej jednej, jedynej rzeczy. Cud stał się. Belzebub ożył...
Witkacy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz