Motto: Par les soirs hleus d'ece1
j'irai dans les senciers
Rimbaud
Starym szlakiem powrotnych łabędzi
wiosna wróci jak balon wzdęty białym ciepłem
na ramionach drzew ogorzałych od słońca
skwar południa rozwiesi płachty nieba skrzepłe
2
Skwarne zwierzyńce miast
odklejone od stóp opadną w dół kotlin
zasianych piołunem gęstym i miętą
w ciecz topniejący skwar
obłoki w błękit przekropli
spłynie w wonne pola trawą świeżo zżętą
jak rzeką...
3
natura - otchłań
zieleniejąca na krańcach błękitu
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
wejdziemy w prężne powietrze górskich strumieni
w puszczę - łuk morza ucichły chłodem wśród skwaru
w ciche kopuły wite na ptakach jak wieniec
w mroczne sklepienie poszumu rozdarte świstem
ptaków...
niżej...
w bujnym zielonym bambusie trzcina kołysze jak szelest
dżungla zielonym ciepłem owinie dźwięk brązu
- ciało
słońce na białych diunach piasek w poszum zmiele
wieczór opadnie w oczy uśmiechniętym bonzą.
A noc wilgotnym ciałem otrze się w mgły zieleń
dżungla paruje w górę mokrą mgiełką potu
uśniemy w zapach włosów jak w morze - kołysem
kiedy mewy przebiją błękit bielą lotu
Krzysztof Kamil Baczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz