Po balu
Na posadzkę zapustnej sceny,
Gdzie tańcowało-było wiele mask,
Patrzyłem sam, jak wśrod areny,
Podziwiając raz słońca pierwo-brzask
I na jasnej woskiem zwierzchni szyb
Kreślone obuwiem lekkim kręgi -
Czarodziejskich jakoby pisań tryb
Z ziemi do mnie mówił, jak z księgi.
Kwiatu listek, upuszczony tam,
Papierową szepnął mi coś wargą,
Wśród salonu pustego sam i sam;
Rosa jemu i świt byłyż skargą?
Otworzyłem okna z drżeniem szkła,
Że aż gmachem wstrzęsła moja siła:
Z kandelabrów jedna spadła łza -
.................................
Ale i ta jedna z wosku była!
Cyprian Kamil Norwid
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz