Marcin Kołpanowicz |
przybiera nieoczekiwany obrót. Deszcz pada
drugi dzień i powoli rozmazuje litery, wiatr
jest coraz większy i błoto pożera dzikie pola
za furtką. Wszędzie zostawiam białe kartki.
Do uratowania jest tylko to, co podlega
zaklęciu, co jest z żalu, podlega mgle. Tu
przedmioty tracą twardość, szklanki i buty
są pełne mgły, mgła wychodzi z szafy.
Trzecią siłą jest pleśń i to przed nią robaki
uciekają w górę, ona zajmuje kuchnię i zlew.
Dopiero we snach mam taką siłę, że widzę
to wszystko z góry. Potem się uczę na pamięć
tych zdań, listów i szyfrów, numerów telefonu,
zanim przeczyta je grzyb. To piórko, znalezione
zimą pod drzwiami nie uniesie ich.
Tomasz Różycki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz