Teodor Axentowicz - Lirnik i dziewczyna - 1899 |
* * *
Nie słuchałem opowieści Osjana
I nie wiem, jak smakuje stare wino -
Dlaczegóż mnie zwiduje się polana
I krwawy księżyc nad szkocką krainą?
I zwoływanie się kruka i harfy
W złowieszczej ciszy, zda się, słychać nocą
I rozwiewane przez wichurę szarfy
Orszaku zbrojnych w poświacie migocą!
Błogosławioną spuściznę zyskałem -
Błędne rojenia obcych mi pieśniarzy;
Nudnym sąsiedztwem, pokrewieństwem całym
Możemy gardzić i lekce je ważyć.
Niejeden skarb na ziemi tej, być może,
Minąwszy wnuki, na prawnuki przejdzie
I jakiś skald znów cudze pieśni złoży
I jako własne rozgłosi je wszędzie.
Osip Mandelsztam
przełożył Zbigniew Dmitroca
Cudze, ale za to jakie, zarówno braz jak i wiersz cudowny to znaczy bardzo mnie się podoba.
OdpowiedzUsuńNo mówię Ci! (tzn. 'piszę Ci') Mój Ty Najulubieńszy Anonimie (powiedzmy, że Tomku, hue hue hue), że coraz częściej łapię się na tym, iż to obrazy zaczynają tu grać pierwsze skrzypce! Czyli nakazują mi niejako dobierać do nich wiersze /szok/ A ja tu nie mam nic do gadania, i jestem tylko bezwolną wykonawczynią ich woli (obrazów, znaczy się:))
OdpowiedzUsuń[Dobrze, że wciąż podkreślam swój życiowy surrealizm /lol/ - czuję się przez to nieco usprawiedliwiona]
Lirnik Axentowicza, ta słodka dziewuszka, zima, a zwłaszcza coś jak cerkiewka (chyyyba) plus swojskie wierzby rosochate w tle - idealnie skomponowały mi się w wyobraźni szczególnie z ostatnią zwrotką wiersza - tak więc mój słowiański patriotyzm warknął zdecydowane VETO na wizerunek Osjana jako graficzne dopełnienie wiersza.
Ludy celtyckie niech sobie go wklejają - ja nie muszę! My mamy swoich lirników:P