Piąta godzina w kwietniu - Janusz Żernicki

Piąta godzina w kwietniu
"Zegar, słyszę, wybija, ustąp melankolija".
Mam pięćdziesiąt lat. Pora sędziów. Szron w tulipanach. Kwiecień.

Rozebrany do uczuć elementarnych, wyzuty z siebie, którym mniemałem, jestem sędzią swoim i mojej populacji, z którym rozliczyć się nie da ( kto wie, kogo lędźwie prowadzą dawcę praw, a kogo z kunami waganta, komu uśmiech za zazdrostek w kaźni).

Surowa strefa sędziów. Nie mędrców, im wystarczy tknąć a młyny boże zmielą dobrotliwe stokrotki i mlecze na poszukiwanych grobach.

Pora sędziów. Przedwieczorna pora- widać na przestrzał- własne winy i ciasno upięte warkocze populacji, tak samo własny nie do końca domknięty czas jak rękawicę z dzwonkiem u brudnego śniegu, który nas woła...

Janusz Żernicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz