Szaleństwo - Urszula M. Benka

Zdzisław Beksiński
Szaleństwo

W tym krajobrazie stosy płoną jak obsesje. Żadnej
nie ma stąd drogi wyjścia w ciemność
jasnowidzących snów i przebaczenia.
Cisza. I nie ma nawet szansy śmierci.
To bezsenność
płonie w licznych ogniskach,
co niczym z ziarna wyrosły,
jak gdyby tylko dla ognia zachował się
dramat narodzin i końca –
W czerwonym świetle ogni ludzie błądzą jak ślepcy,
lecz choć oczy zatykają palcami,
żadną zasłoną nie mogą być słabe ciała,
tak przezroczyste dla promieni ognia,
że zdają się być jednym z wielu
języków płomienia,
a przecież oni są, i tylko nie mogą przestać - -
I tylko tamtych dwoje zmierza prosto
w ogień najszybszy, gdzie pociemniałe
dwa cienie się już skrzyżowały,
jak gdyby to było wszystko,
co w takim totalnym widzeniu
można znakiem krzyża zakreślić
i przeciąć człowiekiem w człowieku.

Urszula M. Benka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz