Annalena - Czesław Miłosz

Michael Parkes
Annalena
"Zdarzało mi się niekiedy całować w lustrach odbicie mojej twarzy;,
pieściły ją ręce, usta i łzy Annaleny, twarz moja wydawała mi się bosko
piękna i jakby prześwietlona niebiańską słodyczą."

                                                                         "L'Amoureuse Initiation"
Lubiłem twoją aksamitną yoni, Annalena, długie podróże
w delcie twoich nóg.

Dążenie w górę rzeki do twego bijącego serca przez coraz
dziksze prądy sycone światłem chmielu i czarnych powo-
jów.

I naszą gwałtowność i triumfalny śmiech i pośpieszne ubie-
ranie się w środku nocy żeby iść kamiennymi schodami
górnego miasta.

Oddech wstrzymany z podziwu i ciszy, porowatość zuży-
tych głazów i portal katedry.

Za furtką do plebanii ułamki cegieł i chwasty, w ciemności
dotyk szorstkich oskarpowań muru.

I później patrzenie z mostu na dół na sady kiedy pod
księżycem każde drzewo osobne na swoim klęczniku, a z
tajemnego wnętrza przyćmionych topoli stuka echo wodnej
turbiny.

Komu opowiadamy co zdarzyło się nam na ziemi, dla kogo
ustawiamy wszędzie wielkie lustra w nadziei że napełnią
się i tak zostanie?

Zawsze niepewni czy to byliśmy ja i ty, Annalena, czy
kochankowie bez imion na tabliczkach z baśniowej emalii.

Czesław Miłosz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz