Joanna Zjawińska |
Siedzimy podczas wegetariańskiego deseru
i wtrącamy się do wszystkiego
wścibscy prozaicy.
Po trzeciej stronie nekrologu
przepis na kruche ciasteczka.
Rozpustne rozmowy o natchnieniu.
Nieprzyzwoitej łatwości tworzenia.
Wyuzdanej aliteracji.
Czy ktoś pamięta jeszcze
że wena to tylko żyła
pompująca krew.
Pulsuje skroń
po ostatnim zdaniu.
Stado banału błąka się
po torfowiskach przymiotników.
O ile lepszą powieścią jest krajobraz
obdarzony talentem.
Ale nasza tragedia ma honor
i wypija za wszystkich artystów
ironiczną aluzję oceanu.
Ewa Lipska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz