Klatka
Klatko moja, klatko ciasna
z mięśni, żył i krwi,
jakieś łuny ziem zmarzniętych w tobie gasną,
jakieś płacze cichną też nie własne
z podsłuchanej gdzieś drewnianej wsi.
Klatko moja poszerzona,
leci, leci wzrok,
na bezlistnej lipie w łunach siada wrona,
w klatce mej chce zostać uwięziona
i żyć ze mną tak za rokiem rok.
Pękną pręty martwych powiek,
ujdzie zwierz i ptak.
Lecąc wrona głodną zimą przez pustkowie
łunę szarpie, kracze: gdzież ten łowiec,
co nas żywił w wierszu tyle lat.
Aleksander Rymkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz