Cmentarz wiślany
Od wschodu aż po zachód
Jestem na głucho zamknięty
Kasztel niepodległy
Okna wody zakratowane wikliną
Słońce lity mur z cegły
Ale przybór karczuje fundamenty
Moi więźniowie
Odwracają się od własnych cieni
Pierzchają nie uginając liści
Schodzą jak deszcz do korzeni
Wolni już wszyscy
Moi więźniowie
Zrzucają ciało żeby odejść
I udaremnić pościg
Muskają ślady kotwic
Ślady lin wleczonych po brzegu
Spod przezroczystych powiek
Na próżno chcę rozesłać ciemności
Umierają w dali beze mnie
Młodsi o młodość
Ukamieniowani żalem
Posągi zepchnięte z cokołów
Leżą twarzami do piasku
W stygnących wiatrów agonii
Tańczy koło nich Wisła
Nakrywa ich siecią blasków
I w jesień odpływa dalej
To już nie oni
Zaśnieni leżą w krąg samotnie
I tylko muszle szeleszczą
Nie ja ich obudzę do pieszczot
Melodią dotknięć
Czerwone żagle zachodu
Jak stosy pogrzebowe stoją
U przyszłych zwalisk
Żegnaj piękna Żegnaj czarujący
Za miłość waszą i moją
Zbudowałem z niej nowe niebo
Które mnie nie mogło ocalić
Roman Kołoniecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz