* * *
Jest tyle wiatru
żeby zgasić świecę
jest tyle ognia
żeby wosk się topił
I ja w znużeniu
pomniejszonym mieszkam
a gwiazda którą
zdjąłem kiedyś z nieba
nie odebrana
nie parzy już dłoni
wystygła dawno
na żółciowy kamień
Wiem u twych powiek
po wiek wieków stoi
bezsenność która
rzęsy w górę wznosi
a w tym dźwiganiu
cała noc przyklęka
pod tym ciężarem
sztaby światła gną się
a sen twój w polu
kretowiska ryje
Ty już za wodą
za wodą styksową
jakie ci słowa
zostawione podam
kiedy na moją
i na tamtą stronę
po loncie tylko
mogą linoskoczki
ognia
po którym już i dymu- - - -
Jerzy Ficowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz