Lustro - Wacław Iwaniuk

Lustro

Przybliżam twarz do lustra ale lustra nie ma
Szukam rysów mych dłonią, ale nie mam dłoni.
Pod turkusowym niebem które nie płowieje
Czysta jak lilia Rózia powraca z kościoła.
Wiem, że się w cnotach zanurza jak paw
Pilnuje własnej dumy jak prządka kądzieli
Jeśli mówi, orkiestra instrumentów gra w niej
Jak w parku na Powiślu w słoneczną niedzielę.
Wspominam tamte czasy zamienione w wiór
Z drzewa które się spóźnia nietoperz ulata.
Pod górę po kamieniach prosto na Krakowskie
Przedmieście, biegnie Tamka wyboistym krokiem.
Chciałbym tam być, ktoś słowo ponagla do ucha
Pragnę istnieć, o lustro, pomóż mi wyjść z siebie.
Niestety, błądzę jak król Lear, palce są mi wzrokiem
I byle wiersz ojczysty przebija mnie wskroś.
Chwytam, co mam pod ręką. Może sucha gałąź
Połamana wiatrami, wskaże mi kierunek.
O, ślepy królu Learze, z niedołężnym ciałem
Jak długo można być ślepym i nie wiedzieć o tym.

Wacław Iwaniuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz