Olga
Wpuść mnie a już potem zatrzymasz
źrenica twoja dla mnie gospoda
gdzie mnie opada nabożność jednak
o tym można by napiszę też epopeję
jako nie odpuszczam moim winowajcą
Rano płomień rosy pije owad ja też
i kwitnę i płonę już w głogi
które są sto tysięcy świec
nad polem nocnym bitewnym
jako nie zapominam...
Przedpołudnie pływa do południa wysokiego
niemniej ja sam pod cieniste listowie
opuszczam siebie i wiatr malejący
któremu daję odpoczywanie przestronne
jako nie potępiam...
Ale oto schodzę ze wzgórz - to popołudnie
po słojach drzew schodzą promienie powolnie
jak na przedmieścia dziewczyny na wieczór
i ja tak samo w blask zachodzący
jako nie zazdroszczę...
W sen zobaczę co tam śpiewać i modlić
źrenica twoja dla mnie gospoda
gdzie mnie opada nabożność jednak
o tym można by napisałem też epopeję
jako nie odpuszczam moim winowajcą
Edward Stachura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz