Edgar Degas - Lekcja tańca |
Udaje właściciela ptaszarni,
patrzy na ich stopy,
nie wyżej; nasłuchuje,
czy precyzyjnie trzepoczą.
A one, bezlotki w piórach
z tafty, krążą wokół niego
i z wdzięcznością dziobią słowa,
jakby to były okruchy.
R.S. Thomas
przełożył Andrzej Szuba
Żałuję, że nie znam historii powstania tego obrazu, (czy już kiedyś pisałem, że od kiedy do wierszy są obrazy, siła rażenia bloga się podwoiła?), tak wiem, że już to pisałem :), a więc jakby wiersz do obrazu dopasowany, lecz nie do końca. Bo ani on nie nasłuchuje, ani one nie dziobią słów i może dlatego potrzeba nam do szczęścia wierszy i obrazów.
OdpowiedzUsuńAaa, bo to chyba moja wina:(
OdpowiedzUsuńA w zasadzie moja i Degasa;P
Cóż ja biedna mam począć, skoro Edgar malował prawie same tancerki, a obrazów pt. "Lekcja tańca" co najmniej kilka. O ile nie kilkanaście!
Stary satyr podglądający gołe nózie zgrabnych, roznegliżowanych i roztańczonych laleczek;) Ale miał niesamowity talent i tylko to go usprawiedliwia:]
Hehe:) Pozdrawiam:)
Ale ja nie w formie jakiejkolwiek pretensyji, tylko że obraz i słowo pisane to inne dziedziny sztuki, w tym sensie. Wiersz, krótki takie lubię, oddaje w kilku wersach oczywiście scenę, ale jednocześnie atmosferę sali baletowej, w której bezlotki w piórach dziobią słowa. Ten opis, ta lekkość, ta prawdopodobność sali baletowej i młodzieńczego szczebiotu tu mi się podobają.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że to nie był z Twojej strony żaden zarzut:* Problem tkwi we mnie, bo to ja jestem wiecznie z siebie nie zadowolona (i tu wzruszenie ramion:)) I tak np. na tym blogu - pisałam już o tym - niezwykle rzadko mówię sobie "jest ok", bo w 75% ganię się w myślach: "no i sama widzisz, jaka jesteś beznadziejna! Nie umiesz nawet zrobić właściwego zestawu wiersza z obrazem" etc, etc...
OdpowiedzUsuńI po czymś takim znów mi się marzy zostanie gajową gdzieś w lasach mordobijskiego powiatu, gdzie diabeł mówi dobranoc;) Eeech, marzenia...