Ando Hiroshige - Maids In A Snow-covered Garden |
Przez sen, jak most zwodzony, wyszedłem poza bramę
i jak u Hiroszige zobaczyłem niebo,
fantastyczne ogrody gorączką odmykane,
krajobrazy, do których paszportu nie trzeba.
Sosny były z igiełek zielonego mrozu.
Na wędrownych górach obłoki się pasły.
Dobrze mi tam było. I byłbym nie poznał,
że to kraj neutralny i bardzo niejasny.
Inne drogi umarłym, żywym inne drogi.
Tam widziałem ich razem. Wszystko zrozumiałem,
gdym zobaczył dziewczynę, którą spotkać mogę
tylko na granicy między prawem a prawem.
Rozpłynęły się sosny i obłoki pogasły,
a doliny stanęły w przezroczystych płomieniach
i zaczęło walkę z japońskim malarstwem
malarstwo meksykańskie, z żelaza i pragnienia.
Ktoś zatrzasnął ogrody i wyciągnął klucze,
a wierny pies zostawiony w koszyku z moich żeber,
który wył rozpaczliwie pod moją nieobecność,
uspokoił się wreszcie, kiedym wrócił do siebie.
Jan Zych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz