Kot w pustym mieszkaniu
Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Wisława Szymborska
Piękne;
OdpowiedzUsuńCoś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
..
..lecz tak mało wiemy, co naprawdę wiedzą koty;..i uporczywie go nie ma!
Ten wiersz był dla Niej szczególny! Napisała go po śmierci Kornela Filipowicza (kot na fotografii to właśnie 'ten' kot:)) A wiersz był jedynym, którego nigdy i nigdzie nie czytała, na żadnym wieczorze autorskim itp.
OdpowiedzUsuńHm, ciekawe... Oboje zmarli w lutym - ona pierwszego dnia miesiąca, a On ostatniego...
Czułem to "coś więcej"
OdpowiedzUsuń..
Była obok jakby
Dobranoc
Dobranoc:)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńTak to szczególny wiersz.
Wiersz napisany po śmierci Kornela Filipowicza, po śmierci mężczyzny, którego kochała.
To wiersz, którego nigdy nie czytała, to wiersz szczególny, ten który po prostu jest.
Wiersz o kocie, którego już nie ma, i podmiocie lirycznym, którego już nie ma i o autorze, którego już nie ma i o scenie (sytuacji), której już nie ma i o przedmiocie lirycznym, którego już nie ma,
i nigdy już nie będzie.
Witam.
OdpowiedzUsuńWiem.
Pozdrawiam:)
Ten wiersz jest jednak przerażający.
OdpowiedzUsuńRzekłbym beznadziejny i bezosobowy jak śmierć
niemająca co ze sobą zrobić (czy śmierć może być bezosobowa?).
Forma wypowiedzi kota, i żadnej nadziei na cokolwiek
szczególnie w opisie powtórnego przyjścia, które tylko potęguje
nie smutek, albo grozę braku.
Wolę już liczbę Pi, w matematyce
jest przynajmniej sens przemijania, a obraz do niej cudownie
kolorowy na czarnym tle, no taka słodka i czerwona malinka
na zimowym krzaku.
Ktoś kiedyś twierdził, że nie wierzy w telepatię. A ona jednak istnieje! Teraz mam dowód ...chyba już setny co najmniej:)
OdpowiedzUsuń[Właśnie czytam komentarze jako antrakt w czytaniu "Wilka stepowego" Hessego]
Obraz "Pi" musi pasować do wiersza o liczbie Pi;) O ile oczywiście to, co ściągnęłam z Wikipedii przy haśle "Pi" jest rzeczywiście obrazem a nie czymś-tam matematycznym typu graficzne przedstawienie wzoru /rotfl/ Się nie znam, się nie wypowiadam:P
Tak, wiem, staję się nudna w tym ciągłym potakiwaniu Twoim komentarzom, ale powyższy wiersz jest rzeczywiście jednym z najsmutniejszych, jakie w życiu czytałam. "TEGO SIĘ NIE ROBI KOTU!!!":|
Szymborska dobrze wiedziała, co i o czym pisze.... I śmiem przypuszczać, że miała to samo zdanie na temat owego wiersza co my.
Pozdrawiam:)
Czas albo Pan Bóg
OdpowiedzUsuńodłożył Szymborską ad ACTA.
Ciekawe, ile od teraz
będą kosztowały jej wiersze?
Nie wiem. Ale wiem, że była mądrą kobietą znającą polskie realia. I chyba dlatego w testamencie główny nacisk położyła na stworzenie fundacji - żeby Jej wiersze trafiały pod strzechy, a nie nabijały kabz naszych rodzimych i wiecznie skłóconych kacyków. WSZYSTKICH opcji politycznych. No!
OdpowiedzUsuń;)