O tak spóźnionej porze nachodzić mego Syna,
By rozmyślać nad grzechem, który cię niemal bawi?
Amadeo Modigliani - Portret MaxaJacoba - 1916 |
Szarym ogonie pawim.
Wam jestem winien wszystkie bóle i radości...
Tyle łez już wylałem dla zmycia swojej winy!
Złamcie kołowrót, co więzi mnie w piwnicy!
Żegnajcie, kraty, jedziemy nad Nil,
Po drodze do sułtana zawitamy w gości,
Przenocujemy w bawełnianej willi.
Drogę nam uścielą pomarańcze, cytryny,
I turbany na głowach noszą galernicy.
Umieram, oddech mój na górskim szczycie!
Emigranci, słyszę piosenkę w ulicy,
Porcie marsylski, ho! Śliczna przystani,
Dziewczęta śliczne i piękni zakochani!
Wszystko tu stoi obute w łyczko:
Wieża Pizańska i handlarze czosnku.
Tęsknię do ciebie, uliczko Ravignan!
Z twych krańców przeciwległych niby antypody
Na piszczałce uczyły mnie sztuki miłosnej
Słodkie pasterki, kiedy przyszły z wioski
Na bogatych wyprawach demonstrować nam mody.
Jedna z nich szalona; prowadziła kozła
Z kwiatami wokół rogów, jakie nosi Pan,
Inna do bachicznych uczt naszych wniosła
Głos wibrujący, o jakim mogłaby śnić Malibran.
Zaułek Guelma ze swych jurystów słynie,
Po Caulaincourt handlarze malowideł krążą,
Ale ja ulicę Ravignan jedynie
Wielbię dla ściśniętych serc moich chorążych.
Tam gdy w perłach, które kocham, ryłem obrazy,
W poematach odbiły się największe moje skazy.
Max Jacob
tłum. Adam Ważyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz