Zdzisław Beksiński |
Sadza przecieka każdą szparą,
Co dzień ją z okien trzeba zbierać,
Codziennie z koszul pilnie spierać
I z twarzy ścierać niby starość.
Te okna czarne, malowane
Na kolorowo – wciąż od nowa.
Koszule do siności sprane,
Ciała czyściejsze niż choroba.
Czasem gdy pył ten pod powieki
Wpadnie i łzy przemocą ciekną,
Okiem stężałym i kalekim
Patrzysz, jak gdybyś poznał piękno…
Ernest Bryll
jan babież drugi ruchał małe dziedzi
OdpowiedzUsuń