Ptak
Dwa i trzy to pięć,
trzy i trzy to sześć,
powtarzajcie: sześć,
mówi nauczyciel.
Dwa i trzy to pięć,
trzy i trzy to sześć,
teraz wstawcie znak,
mówi nauczyciel.
Ale właśnie ptak
przelatuje niebem.
Dziecko widzi lot,
dziecko słyszy trel,
dziecko woła: "Ach,
zbaw mnie ptaku, zbaw,
od liczby i znaku,
baw się ze mną, baw, ptaku!"
Więc ptak nadlatuje
i z dzieckiem się bawi.
Dwa i trzy to pięć,
nauczyciel prawi,
ale ptak już jest
i z dzieckiem się bawi.
Dwa i trzy to pięć,
trzy i trzy to sześć,
sześć a sześć… A właśnie,
sześć i sześć to błąd,
sześć i sześć to wszystko,
tylko nie dwanaście,
więc odchodzą stąd.
Dziecko gładzi ptaka
po lśniącym atłasie,
a już dzieci w klasie
słyszą śpiew w pulpicie,
wszystkie dzieci w klasie
słyszą śpiew... Słyszycie?
A tu dwa i dwa
bieleją jak mgła,
a tu trzy i trzy
pierzchają jak sny,
a jeden i jeden
nie łączą się w pary
lecz jeden za drugim
znikają jak czary.
A ptak wiedzie prym,
a dzieci są z nim,
a profesor grzmi w hałasie:
"Zapłaczecie po niewczasie!"
Lecz już wszystkie dzieci w klasie
zasłuchane są pogodnie
w tamten świat, zaczarowany,
i powoli szkolne ściany
rozpadają się łagodnie.
Szyby znów się stają piaskiem,
ławki znów się stają drzewem,
kreda znów jest skalną górą,
gąbka znów jest złotym znakiem
na tle sinych mórz - a pióro
znów jest piórkiem, skrzydłem, ptakiem!...
Jacques Prévert
przełożył Stanisław Baliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz