Pole czerwone co obrywasz owoce i liście oliwnym drzewom
Co niestrudzenie wznosisz się i opadasz twoimi bronami
Tam gdzie zwisają gałęzie wody wrodzony czarny popęd pór roku
Pod tym tułaczym dachem co wiruje dookoła nieba
I rzuca swoje okienka pod szturm błękitnych ziarn
Rozproszony jak łąka zalana wodą
Fererico Garcia Lorca i Salvadore Dali w czasach studenckich |
Jakiś palec przebiega wybrzeża diamentowych piasków
Wnika w skórę kopalni gdzie bije serce zbóż
W wachlarz piany otwierający się na morzu
Przebija zbocza płomieniami strumieniących się sierra
A drzwi twoje przesiewają pofałdowane torby cienia
Twarz twoja wschodzi nad światem
Wznosi się aż do ruchomych gwiazd gdzie orły oczekują ciebie
Biesiado meteorów żył rozkwitających nagle
Równino uderzeń dobosze swój trud wieńczą
Twoim głosem z tęczy
Ciężkie wawrzyny piór kroczą w twej pamięci
A bluszcz zstępując na ramiona twoje okrywa promienną bliznę Hiszpanii
W cichym ustroniu sioła
Niewidzialny czujny opiekunie winnic orki
Pasterski kiju z szafranu przewodzący chórom
Witam cię jeszcze Federico
Pniu popiołów toczony przez świerszcze
Cokół Hiszpanii rozchyla swoje listowie
I przechodzisz poprzez szczelinę granic
Przecinasz ziemię przejrzystą piłą
Stojąc z błyszczącą w twych ustach jak srebrny gwizdek Grenadą
Stojąc w okryciu na którym śpiewają gazele
Grenada za krwią twoją podąża fontannami
Gdy krok twój kruszą tryby nienawiści
Wielkie milczenie rozwiesza swą mgłę pod czołem
Rozbraja mięśnie poematu
I okrywa się miłością twoją Federico.
Michel Manoll
z rękopisu przełożył Zbigniew Bieńkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz