Modlitwa o zachód słońca - Leonard Cohen

fot. Marek Łączyński
Modlitwa o zachód słońca

Słońce zaplątane
w czarnych gałęziach,
miota się jak Absalom
pomiędzy niebem i wodą,
przedziera się przez ciemny terpentynowiec,
by popełnić swe codzienne samobójstwo.

Teraz, powoli, morze je pożera,
pozostawiając połyskliwą ranę
na wodzie,
czerwoną bliznę na horyzoncie.
W ciemnościach
wyruszam do domu
przerażony chrzęstem wiatru w trawie,
zwycięskim krzykiem zarośli i wody.

Czy nie ma tu Joaba na jutrzejszą noc,
z trzema dzirytami
i wielką stertą kamieni?

Leonard Cohen
przełożył Maciej Zembaty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz