motto: mała kochanka lubiła pływać w nocyJuż ty nie zejdziesz nocą, Haneczko, na wybrzeże,
a lato znów tak piękne. I śmiech mój dobrze znasz.
Dym szary polatuje nad barką, nad więcierzem,
oplata — wtedy także oplatał bujny maszt.
I lampy tu. I echo krokami pustkę zszywa.
Wyznaję; było, trwało. Braliśmy pełną garść.
A ludzie nie wiedzieli. Deszcze biegły po szybach.
Zdarzenia umykały, głupi spłoszony chart.
Już ty nie zejdziesz... Prawda? Któż snu twojego strzeże?
Lato jest płowe, śmiech mój z dymem oplata maszt.
O, fali przemijanie, ta barka, to wybrzeże...
A liczko miałaś mokre i chłodne — to od gwiazd.
Spod bystro tnącej wodę, kiedyś płynęła, ręki
pluskało, kliny czarne niszczyły wiotką gładź,
wybijał odblask lampy srebrne i srebrne sęki...
Dziecko, po co mnie było brać?
Józef Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz