Sir Patrick Spens - Anonim w przekładzie Stanisława Barańczaka



Sir Patrick Spens

Król w Dunfermline topi troski
W czerwonym jako krew winie:
„Gdzie znajdę dobrego żeglarza,
Co dla mnie na morze wypłynie?”

Wstaje najstarszy z rycerzy
Na całym królewskim dworze:
„Sir Patrick Spens – oto żeglarz!
Nie znało lepszego morze.”

Król woła pióra, inkaustu,
List pisze na pergaminie:
„Sir Patrickowi Spensowi
Doręczyć to, nim dzień minie.”

Sir Patrick przeczytał zdanie,
Roześmiał się głośno, szeroko.
Sir Patrick przeczytał zdanie,
Łza zamąciła mu oko.

„O, kto i za jakie winy
Zapisał mi to w pokucie:
W tej porze roku mam w morze
Wypływać na wątłej szkucie?

Zbieraj się, zbieraj, załogo,
Ruszamy o rannej godzinie.”
„Co mówisz, panie?”, rzekł bosman,
„Burza nas przecie nie minie.

Widziałem ja nów zeszłej nocy
Ze starym księżycem w obwodzie.
Strach, panie mój, strach mnie bierze,
Że w złej zginiemy przygodzie.”

Zamoczyć korkowe obcasy
Szkoccy galanci się bali.
Wnet został jeno z każdego
Kapelusz na czubku fali.

O, długoż będzie czekała
Dama z wachlarzem w dłoni
Chcąc ujrzeć, jak przed brzegiem
Żagiel znajomy się kłoni.

O, długoż będzie tak stała
Z grzebykiem we włosach złotym,
Chcąc ujrzeć swojego pana:
Nie ujrzy, choć nie wie o tym.

Głęboka na pół setki sążni
Jest owa toń, w której leży
Szlachetny Sir Patrick Spens
Z drużyną szkockich rycerzy.

Anonim w przekładzie
Stanisława Barańczaka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz