Senne saneczki
Władimir Tarasenko
Czy mnie potępisz, śpiący między szynami
liściu łopianu,
kiedy się głucho odbijają od ciebie
pomruki pierwszych przechodniów
Gdybyś się nagle uniósł, mógłbyś całkiem
zakryć tę wiatę na Kórnickiej,
gdzie czekam na szóstkę i wymyślam, co
powiem szefowi, gdy zapyta dlaczego
tak późno przychodzę.
Mógłbyś mnie otulić i zwinąć się jak cygaro,
tak, żebym mógł przeczekać atak mgły
i ten chłód, który się wzmaga i rodzi
podejrzenie, że nie zatrzyma się wcale.
Mógłbyś też (wcale nie żartuję) stać
się tym tajemnym zielem, które daje
przez chwilę wrażenie, że jest się bez ciała.
Ale ty jesteś postrzępiony i żółkniesz
w kilku miejscach naraz.
Jeszcze kilka
dni i nie zobaczę cię tu wcale; senne saneczki
będą ześlizgiwać się z pagórka,
dzieci ugniotą śnieg wdrapując się pod górę,
będę wsiadał na innym przystanku.
Edward Pasewicz
Senne saneczki - Edward Pasewicz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz