Sonetem nie gardź...
Sonetem nie gardź. Jaka moc się w nim zawiera,
Pozna, krytyku, jak jest godna czci ta siła.
Ta lutnia mała niegdyś Petrarki koiła
Ranę. Tym kluczem Szekspir serce swe otwierał.
Na tej fujarce Tasso wygrał swe niedole,
A Camoens nią osładzał gorzki smak wygnania.
Jak wesoły liść mirtu, sonet się wyłaniał
Z cyprysowego wieńca Dantego czole
Owianym wielką wizją. Jak świetlika błogie
Migotanie, pocieszał Spencera, przez troski
Wygnanego z krainy baśni w bory głuche.
A kiedy groza padła na Miltona drogę,
W dźwięk surmy się wiązały te ulotne głoski,
W pieśni – czemuż nieliczne! – tchnące walki duchem.
William Wordsworth
przełożył Zygmunt Kubiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz