Michał Anioł - Bachus - 1497 |
W wiosennym strumieniu
niesłychanych syren pochody.
Wiatr łamie mokre spódnice,
pełne nóg i powietrza.
Jaskrawe dęte niebo porywa się.
Jasnowidzenia wielkich rozmiarów
suną do góry.
Z głośnego gaju wynika Dionizos.
Idzie ostrożnie
poprzez umieranie i nieustawność,
menady płowieją od śpiewu
trochę dalej.
Syreny:
Boże dojrzały
o kosztownych ruchach
postaw nogę
w gwałt wód ciekących
Dionizos:
Na niebie wyleniałym
drogocennieją gwiazdy.
Olbrzymie przebudzenia
szumią na wysokościach.
Lekkość z bark mi ociekła.
O, módlcie się wszyscy.
W strumień osurowiały
wstępuje Dionizos.
Wstępuje pochylając się
w wodę zimną i jędrną
jak w ostateczne uniesienie,
jak w śmierć.
Anna Świrszczyńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz