Ucieczka
Kiedy sobie zrozpaczona wiosna
W szklanej wannie przecięła arterie,
Jak szalony naległem na wiosła
I uciekłem z poezji na ferie.
Oplatany w rozgwiazdy, korale,
pokojówki, chichocąc w sieni,
Dom rozchwiały śpiewem syrenim,
Pląsem plotek i sztormem-skandalem.
Tak, to skandal, ćwierkliwe syrenki,
Żeby nago wyskoczyć z łożnicy
I w kwitnącym akwarium łazienki
Brzytwą ciach po majowej tętnicy!
Tak! zwabiłem, upiłem, uwiodłem!
Do ust wiłem się śpiewem-powojem!
Tak! a potem uciekłem! to podłe!
Wszystko prawda! Ale ja wiem swoje:
Że nie wolno, nie wolno zacisnąć
W taką rozkosz rozkwitu dokolną!
Tak zaliścić! zapachnieć! zabłysnąć!
Nawet brzozom po burzy - nie wolno!
Uprzedzałem dziewczynę zawziętą,
Widząc w oczach jej zieleń błyskawic:
"Jestem tylko człowiekiem! Pamiętaj!
Mimo wszystko - człowiekiem"... I na nic.
Teraz łowcy sensacji zziajani,
Nocnych świstków wydawcy - słowiki -
Oblegają telefon ariami
I bzem zieją radiowe głośniki.
A urzędnik - telegrafuje,
Jakby Chopin uderzał w klawisze:
Doktor śpiew buchającą tamuje,
Amant uciekł, a dom się kołysze.
Julian Tuwim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz