Pastuszek - Paweł Erazmus |
Mały pastuszek tnie gałązki lip,
a gałązki są śpiewne jak flety,
są ptakami, przywierają do szyb
jak do oczu płaczącej kobiety.
Siano prześnione jest widmem i drży
w zielonej rosie wiolin.
To sny, ukochana z idylli, to sny.
W snach flet jak serce boli.
Mały pastuszek prowadzi stado
błękitnych smoków przez ugór z kryształu,
a smoki smutnie nad lasem się kładą
i w kołysanki układają ciało.
Potem do źródeł, gdzie gwiazdy jak jaskry
świt porastają cieniutko jak len.
Tam dogasają w wodopój jasny
oczy pastuszka i smoków sen.
Wtedy na flecie długim jak wiatr
pastuszek białą łanię wabi
w sen delikatny i wątły jak kwiat,
w sen wracający łzami.
Jak z drzwi otwartych - z świergotu cykad
przychodzi cień jak cień pochodni,
spełniony łanią czeka i wdycha
trującą, lipową melodię.
A nici wiolin wokoło zaciska
flet przemieniony w trzepot motyli,
niebo jak bańka napięta pryska,
pryska przejrzysta łania idylli.
Wtedy pastuszek gna smutne smoki
na krawędź nieba i długo wabi
swą śmierć samotną z czarnych obłoków
w sen wracający łzami.
Krzysztof Kamil Baczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz