Ojciec
Wyspiański - Witraż: Bóg Ojciec-Stań się - 1904
Jak to umarłeś?
przecież zawsze byłeś
i tydzień po tygodniu odliczałem tobą
Ty wprowadziłeś mnie w zaułki lasu
za rękę żebym nie zabłądził
pokazałeś drzewa rosnące w ciszy
drogę przez wieki wdeptaną w kamienie
i biedronkę która wcześniej będzie w niebie
Świeży chleb od ciebie smakował inaczej
wiedziałeś zawsze jak potoczy się piłka
i która kropla deszczu
spadnie na nos pierwsza
Mówiłeś o chorobie bólu i starości
a ja ćwiczyłem swoje młode mięśnie
mówiłeś o śmierci
ja czekałem na cud
Teraz wiem że ty byłeś cudem
próbuję zrozumieć srebrne pstrągi czasu
dałeś mi życie
które trzeba oddać
zniszczone
w jak najlepszym stanie
Leszek Wójcik
Ojciec - Leszek Wójcik
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
;( Jestem z Tobą, współczuję
OdpowiedzUsuńTomek
Wiem. Dziękuję:*
UsuńGdy tylko przeczytałam pierwszy wers wiersza pomyślałam: "I stało się." Wiele mówić nie będę, są chwile, gdy słowa są zbędne. Ale też, co by się powiedziało i tak to za mało. Powiem tylko: "Jestem."****
OdpowiedzUsuńI stało się..:( Nie wiem, czy wiesz Kasiu, że w Polsce w niedzielę się nie umiera! To wielce nietaktowne i omalże wbrew wszelkim przepisom tak świeckim jak i boskim (instytucjonalnie) Umierać winno się w dni powszednie od 9-tej do 15-tej!
UsuńIdę spać, bo jutro czeka mnie ciężki dzień zbierania tysiąca papierków - urzędowo bowiem tata jeszcze żyje. PARANOJA! Jak nie masz forsy to trzymasz ciało w swoim M-ileś-tam (CZEGO NIE WOLNO!), ale bez papierka ze stempelkiem nikt nic nie zrobi (BO NIE WOLNO!)
Nawet w parafii mnie skarcono pełnym zgorszenia i potępienia głosem, że "dziś Dzień Pański!" /nono/ a więc (w domyśle) "SIĘ NIE UMIERA" - no i obawiam się, że już na wstępie ja i tata mocno nagrzeszyliśmy...
"Życie to jest sen wariata"...
PS. Jutro z rana biorę więc topór na plecy i idę na miasto załatwiać te duperele. Pocieszam się tylko, że tata siedzi sobie teraz na jakiejś wygodnej chmurce i pęka ze śmiechu patrząc na ten cały syf zwany ziemskim padołem.
Ech, życie...
Buziaczki:***