Zdzisław Beksiński |
Bóg pochylał twarz zadumaną,
Wstrzymywało słońca bieg słowo,
Słowem całe miasta zwalano.
Orzeł bał się drgnąć czubkiem pióra,
Rój gwiazd w księżyc wtulał się z trwogą,
Kiedy niby ognia purpura
Słowo górną płynęło drogą
Życiu w dole zaś liczb starczało,
Były niby w jarzmie bydlęta
Mądra liczba powie niemało,
Każdy odcień sensu pamięta.
Siwy starzec potężną ręką
Zło i dobro trzymał wciąż w szachu,
Lecz się nie chciał zwrócić ku dźwiękom,
Liczbę trzciną kreślił na piachu.
Nie pomnimy, że światłość dana
Tylko słowom za ziemskim progiem,
Ewangelia świętego Jana
Mówi „Słowo” i „było Bogiem”.
My w przyrodę ciasną do bólu
Chcemy wtłoczyć je wciąż od nowa
I jak pszczoły w wymarłym ulu
Strasznie cuchną nieżywe słowa.
Nikołaj Gumilow
przeł. Leszek Engelking
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz