A cóż dopiero ona - Lőrinc Szabó

Karol Bąk - Labirynt błękitu
A cóż dopiero ona

Tak jak z nią woda, po stokroć z falami
igrała ona; między ich udami
kryła się błękitnymi, ulegała,
by zaraz uciec, i odpowiadała
na puls ich ciała swego pulsowaniem
i pocałunkiem tak nagłym, że w stanie
nie była żadna stwierdzić, że na pewno
ją właśnie, a nie tę falę sąsiednią
dosięgło słodkie prądem porażenie.
W zachwycie niosło ją lubieżne drżenie.
Czasem jej rozkosz dwupłciowa bywała:
mknęła wśród mięśni i sama wchłaniała
sunącą rybę. Kręciło się w głowie
od zmieniających się stale upojeń.
I uśmiechnęła się. Pod powiekami
wciąż świdry słońca. I pierwszy kochanek
przypomniał jej się. Zadzwoniła, pyta:
czy o dziesiątej mogłaby przyjść dzisiaj.

Lőrinc Szabó
przełożył Bohdan Zadura

2 komentarze:

  1. Lorinca zauważyłem już dawno i polubiłem od pierwszego wejrzenia, za świerszcza i opis rzeczywistości. I to co w tym wierszu również widzę, polubiłem Lorinca już chyba na zawsze, wszak sam może i wodę uwielbiam. To porównanie morza i fal do ... no właśnie, czy wypada to opisywać, skoro w wierszu tak dosłownie i seksownie jest to opisane. Piękny erotyk proszę Pani Magdo i obraz równie dobrze tj. idealnie dopasowany, jak zwykle zresztą :P)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale nadal podtrzymuję, że Leśmian i Lorinc to ta sama półka genialnych poetyckich erotomanów;D Natomiast w kategorii malarstwa Karol Bąk w tym aspekcie bezapelacyjnie nokautuje Louisa Royo... Oczywiście patrząc na to oczami kobiety.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń